Nowy impet światowemu antysyjonizmowi nadał ruch Boycott, Divestment, Sanctions (BDS), którego początki sięgają obradującej pod auspicjami ONZ w Durbanie w 2001 roku Światowej Konferencji przeciw Rasizmowi. Aktywiści BDS uważają się za obrońców praw człowieka, a przecież, jak sama nazwa wskazuje, chcą walczyć o wolność Palestyny bojkotując wszystko, co izraelskie de facto żydowskie.
Dlatego w horyzoncie poznawczym BDS nie mieści się żydowskie cierpienie tylko i wyłącznie krzywda nowego proletariatu, Palestyńczyków, których Izrael jako ucieleśnienie kapitalizmu, imperializmu, kolonializmu i apartheidu wyzuł z ziemi i praw, a teraz morduje z niepojętym okrucieństwem, zwłaszcza bezbronne kobiety i dzieci.
Dlatego buzują tak silne emocje sprawa palestyńska stała się kamieniem węgielnym postępowego światopoglądu, żeby wyrzec się jej, trzeba wyrwać sobie serce.