Patrząc na karuzelę pod murami płonącego getta, Miłosz ze szczególną ostrością uzmysłowił sobie i innym nie tylko podstawowy dla wszystkich piszących w okresie okupacji problem: jak wysłowić, co niewyrażalne, jak opisać to, co całkowicie wymyka się wypracowanym przez literacką tradycję środkom wyrazu. Ale skonstatował również niewystarczalność własnej praktyki pisarskiej.() Sposobem uwolnienia się od tych paradoksów i formą przekroczenia ograniczeń dotychczasowego języka poetyckiego stały się Świat. Poema naiwne i Głosy biednych ludzi, które, kiedy się patrzy z tej perspektywy, domagają się ponownej lektury.