Sylwia siedziała w pokoju, rozmyślając, co ma zrobić. Tyle się ostatnio wydarzyło. Tyle złych rzeczy. Najgorsze, że ją obwiniono o wszystko, a tymczasem to właśnie ona była ofiarą. Zastanawiała się, jak to w ogóle możliwe, że nawet rodzice obrócili się przeciwko niej i uwierzyli jakiejś obcej babie, a nie własnej córce! Miała do nich wielki żal. Właściwie to miała w tym momencie żal do wielu osób. Siebie też po części obwiniała o to, co się stało. Może nie powinna w ogóle nawiązywać kontaktu z tym facetem, ale… skąd mogła wiedzieć, że tak się to wszystko potoczy. Zaczęło się przecież niewinnie… On prosił tylko o pożyczenie książki, a ona nie chciała być niegrzeczna i zaniosła mu ją…